Riviera di Levante

Riviera di Levante (Riviera wschodzącego słońca), ciągnący się na wschód od Genui odcinek wybrzeża, nie nadaje się na spokojne wakacje na plaży. Chcąc choć trochę się opalić, w bardziej popularnych letniskach trzeba ostro walczyć o byle skrawek żwirowej plaży lub kawałek betonowego mola , a w nadbrzeżnych kawiarniach i restauracjach pojawiają się liczni, chcący zwrócić na siebie uwagę pozerzy. W szeregu portów, które dawniej utrzymywały się z rejsów morskich, rybołówstwa i wydobycia korali, od 30 lat kwitnie turystyka.

Wybrzeże jest przepiękne i gdzieniegdzie nadal dzikie, ale dawne poczucie oddalenia od świata zniknęło w sposób nieunikniony wraz z tłumami wczasowiczów. Dopiero pogodziwszy się z myślą, że wszędzie, we wszystkich dawnych portach rybackich, będzie się mieć licznych współtowarzyszy wędrówki, można docenić atrakcje, które oferuje ten region.

Poza miejscowościami wypoczynkowymi można tu podziwiać pokryte sosnami i drzewami oliwkowymi strome urwiska i zatoczki, które najlepiej widać ze szlaków na szczyt Monte Portofino. Mija się go jadąc do położonego nieco na wschód od Genui San Fruttuoso.

W pobliskich miasteczkach portowych Camogli i Santa Margherita Ligure zdobne w iluzjonistyczne malowidła balustrady i okiennice domów, są ulubionym tematem ąuasiartystycznych fotografii pocztówkowych, a położone dalej na południe Rapallo i Sestri Levante posiadają bogate życie nocne.

Za Sestri droga odchodzi nieco od wybrzeża mijając pięć, wciśniętych w wąski pas ziemi pomiędzy linią brzegową a ostrymi klifami, wiosek zwanych Cinąue Terre, z których do trzech można dojechać jedynie łodzią albo pociągiem. Główna linia kolejowa Genua-La Spezia zagłębia się następnie w szereg tuneli, wynurzając sie dopiero w okolicy szerokiej zatoki Golfo di Spezia. Centrum przemysłu stoczniowego i port morski, La Spezia, jest połączona liniami kolejowymi i autobusowymi z Toskanią i znajdującą się za Apeninami Parmą, a liniami promowymi z Bastią na Korsyce.

RECCO, odbudowane po prawie całkowitym zniszczeniu w wyniku alianckiego bombardowania w roku 1944, nie jest miastem interesującym, chyba że weźmie się pod uwagę wznoszące się nad nim wielopoziomowe bezkolizyjne skrzyżowanie z szarego betonu. Ludzie przyjeżdżają tu głównie, żeby jeść, gdyż w promieniu kilku kilometrów od miasta znajdują się jedne z najlepszych restauracji w prowincji. Specjalizują się one m.in. w foccaccia al formaggio (lepsza odmiana foccaccii, podawana z serem), trofie (skręcony makaron z pestó) i pansoti (polane sosem orzechowym pierożki ze szpinakiem).

Zamożniejsi klienci mogą zamówić stolik w restauracji Manuelina, Via Roma 30 (•0185/74128; zamkn. śr.), położonej na głównej drodze na północ od skrzyżowania. Sąsiednia Foccaceria jest nieco tańsza, natomiast Da-8 Vittorió, Via Roma 160 (•0185/74029; zamkn. czw.) rywalizuje z Manueliną zarówno pod względem jakości, jak i ceny (ok. 45000 L od osoby). Na mniejsze danie można wstąpić do wystawiającej stoliki u stóp urwiska La Baracchetta (zamkn. wt.) lub do Pizzeria del Monte, Via Marconi 11 (w pobliżu skrzyżowania) specjalizującej się w pasta e carne.

Camogli

CAMOGLI, położone nieco bardziej w głąb półwyspu niż Recco, było według słów Dickensa, który odwiedził miasteczko w roku 1884 „najbardziej zasolonym, najdzikszym, najbardziej obfitującym w piratów z możliwych miejsc na świecie”. Mimo że miasto żyje obecnie bardziej z turystyki niż z morza, niszczejące podcienie w okolicy portowej i ciemne schody, prowadzące wśród domów mieszkalnych w górę do centrum miasta, nadal „śmierdzą rybami, glonami i starymi linami”. W czasach swojego rozkwitu Camogli było ważnym portem morskim i rodzajem centrum szkolenia nawigatorów. Posiadało też flotę 700 okrętów, która była liczebniejsza od floty genueńskiej i raz zdarzyło się, że eskortowała flotę Napoleona. Nazwa miasta, będąca skrótem od Casa Moglie (Dom Żon), pochodzi z czasów, gdy podróże morskie trwały latami i w czasie nieobecności mężczyzn portem rządziły kobiety. W epoce parowców Camogli zaczęło chylić się ku upadkowi, od którego uratowało miasto najęcie w latach 30. XIX wieku tutejszych marynarzy przez Francję do podboju Algierii oraz utworzenie tu pierwszego morskiego towarzystwa ubezpieczeniowego. Dzisiaj port służy jako przystań promów kursujących do San Fruttuoso, Portofino i Santa Margherita.

Położona po przeciwnej stronie zatoki Punta Chiappa była kiedyś, według przewodników turystycznych, sławna z „morza nieustannie zmieniającego kolor”, ale dziś jest tu ono miejscami po prostu brudne od śmieci, wyrzucanych z cumujących w zatoce jachtów. Na płaskich skałach nadal jednak wygrzewają się amatorzy opalenizny, a w morzu aż gęsto jest od kąpiących się. Stąd także zaczynają się szlaki trawersujące Monte Portofino (dojeżdża się tu promem lub dochodzi pieszo od kościoła San Rocco na skraju Camogli). Spacer z Punta Chiappa do San Fruttuoso po urzekających i dzikich urwiskach zajmuje trzy godziny, a do Portofino pięć godzin.

Noclegu można szukać w La Camogliese, Via Garibaldi 55 (*0185/771402; pokoje 35 000 L) lub w nieco tańszym hotelu Augusta, Via P. Schiaffino 100 (»0185/770592; na skraju miasta, gdy jedzie się autobusem). Usytuowane nad brzegiem morza restauracje są w większości albo drogie, albo kiepskie. Spośród nich wyróżnia się tylko serwująca dania morskie kawiarnia Da Fallu. Znajduje się ona przy schodach Salita Priaro, biegnących w górę od portu. Kilka metrów dalej, przy głównej drodze w budynku przypominającym zminiaturyzowany garaż z lat 50. , odbywa się codziennie targ owocowo-warzywny. Najlepszym z nadbrzeżnych punktów gastronomicznych jest Revello: po wydawaną prosto z pieca foccaccię i camogliese, wspaniałe ciastka „ptysiowe” ustawiają się długie kolejki.

W drugą niedzielę maja odbywa się w mieście święto Sagra del Pesce, które sprowadza się do zainstalowania w porcie wielkiej smażalni. Rozdając za darmo ryby, mieszkańcy chcą uczcić wielkie bogactwo morza i dać wyraz swojej nadziei na podobny urodzaj ryb w następnym roku. Ostatnio święto to zostało zakwestionowane przez władze, które zarzuciły rybakom nieuczciwe rozmrażanie ryb na morzu i sprzedawanie ich w porcie jako świeżych, a także zwróciły uwagę na ryzyko zatrucia, możliwe przy jedzeniu ryb smażonych na gigantycznej patelni. Mniej kontrowersyjna jest odbywająca się w pierwszą niedzielę sierpnia procesja Stella Maris. Jest to parada łodzi, które po zapadnięciu ciemności wyruszają tłumnie do Punta Chiappa, aby w ten sposób zapewnić sobie przychylność bogów morza.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.